28 listopada 2015

10 filmów idealnych na jesienne wieczory






W naszym ogródku zawitała wiosna, choć ja tęsknie za jesienną nostalgią.  Tarta z figami i pachnąca herbata z pomarańczem i goździkami ma mi pomóc wprowadzić nieco melancholii. Melancholii która jest wpisana w moje DNA. Dziś serwuje wszystkim dziesiątki poduszek, koce, świece i piękne aromaty. Nie ma znaczenia, że temperatura powietrza wieczorem nie spada poniżej 26 stopni Celsjusza. Myślę że każdy czasem potrzebuje chwili zadumy, wyciszenia i przemyśleń. Zwykle właśnie jesienną porą zbiera nas na małe smutki, filmowe dramaty i wyciskacze łez. 




10 moich najlepszych filmów tej jesieni


1. Vivien Mayer
2. Oszukana
3. Banksy
4. Niezwyciężony
5. Teoria wszystkiego
6. Wiek Adeline
7. Wielkie Oczy
8. Incepcja
9. Nietykalni
10. Siedem dusz
11. Hotel Transylwania 2
12. Kopciuszek (2015)







Ostatnio nie mogę przestać piec ciast i zawsze znajduje ku temu okazje. Tym razem tarta "kinowa", to kruche ciasto z mascarpone i figami polane miodem. Trzecia wersja w tym tygodniu ;)




Jestem ciekawa jakie są Wasze ulubione filmy, jeśli macie coś do dodania to piszcie w komentarzach. Będę wdzięczna z wyciskacze łez ;) 


23 listopada 2015

Czym różni się Amerykańska szkoła od Polskiej


Budynek szkoły w Katarze naszego syna, zdjęcie pochodzi z oficjalnej strony GEMS American Academy

Dostanie się do dobrego przedszkola w Katarze to naprawdę trudna sprawa, a o szczegółach pisałam tutaj. Jednak zapisanie dziecka do cenionej szkoły w tym kraju to misja niczym wyprawa na księżyc.

Szukanie odpowiedniej szkoły w Katarze


Dziesięć miesięcy przed rozpoczęciem się roku szkolnego otwierają się rekrutacje do szkół. Można składać dokumenty do kilku placówek na raz, co wiąże się mniej więcej z kosztem 500 QR wpisowego w każdej szkole, a rzecz jasna każdy rodzic wybiera wiele szkół (4-5) w nadziei, że jedna z nich łaskawie przyjmie biednego żuczka, pragnącego się uczyć. Zaś rodzic z przyjemnością zapłaci za tą możliwość od 40 tysięcy złoty za rok szkolny do 80 tysięcy w zależności od szkoły. Po złożeniu dokumentów dowiadujesz się na którym miejscu „listy oczekujących” się znajdujesz. Niestety tej informacji nie uzyskasz przed wpłatą pieniędzy.

Taka anegdota : Koleżanka zapisała dziecko do jednej z najlepszych szkól zaraz po przyjeździe do Kataru. Dwa lata później gdy jej syn powinien rozpocząć edukacje nadal był na odległym miejscu na liście oczekujących, a właściwie w pocieszającym punkcie który przewidywał, że w przyszłym roku będzie mógł doświadczyć zaszczytu bycia uczniem American School of Doha. Ostatecznie wcześniej opuścili kraj niż ich syn dostał się do wymarzonego przedszkola. Takich historii jest wiele.

Poza dużymi szkołami które przyjmują dzieci w wieku od 4 do 18 lat, są również mniejsze placówki przypominające bardziej polskie przedszkola dla dzieci od 4 do 10 lat. Rozpatrywaliśmy różne opcje, odwiedziliśmy całe mnóstwo miejsc, wielu rodziców stawało na rzęsach, a ja nadal liczyłam na to, że będziemy mieli szczęście.

Jak wygląda oglądanie szkół w Katarze


To kolejne doświadczenie którego się nie spodziewałam. Większość placówek edukacyjnych znajduje się za gigantycznym murem, 2,3 a czasem i 4 metrowym, powiedzmy że „taka architektura tego kraju” L ale bywały szkoły również z kolczastym drutem okalającym cały teren. To jednak nie pierwsze wrażenie że idziemy do więzienia. Następne dostajemy już na „stróżówce” gdzie musimy umówić się na „widzenie”. Wypełnić formularz, wysłać maila i ustalić datę (7 dni później) wizyty. Były jednak i szkoły (czytaj baraki) gdzie za murem wpuszczano nas na pierwsze oględziny. Zwykle Pani z recepcji oprowadzała nas po salach i zachęcała do podjęcia nauki w ich szkole. Ogólnie wszędzie było miło i mogliśmy zobaczyć jak wyglądają zajęcia, place zabaw i zaplecze sanitarne wchodząc niezapowiedziani, a to dawało nam rzeczywisty obraz pracy nauczycieli i dyscypliny w szkole.


W międzyczasie mój mąż poznał pewnego profesora chemii który okazał się być założycielem kilku dużych uczelni w Katarze, później przyjęto nas na egzamin do dobrego przedszkola, zachwalanego przez znajomych ale skreślonego przez moją intuicje. Następnie pojawił się pomysł kolejnej szkoły do której miejsce załatwił nam kolega. Wszystkie miejsca miały jakieś „ale” i stale nie wiedzieliśmy gdzie zapisać syna. W przeciągu wakacji otworzyło się kilkanaście nowych placówek i tu właśnie upatrywałam naszego szczęścia.


źródło: http://www.gemsamericanacademy-qatar.com/


GEMS American Academy Qatar


Rozpoczął się rok szkolny, ale ja nie chcę puścić Natana do placówki którą mu wybraliśmy, coś mi nie pozwala posłać go w chaos i brak zaangażowania jaki widziałam w tym miejscu, wiem że to tylko dzieci i może trafiliśmy na zły moment, ale zostawiam go w domu na tydzień i dalej szukamy. Znajoma wysłała mi link bym sprawdziła pewną szkołę która jest bardzo blisko naszego domu.

Podjeżdżamy razem z dziećmi pod duży nowoczesny budynek, bez 3 metrowego muru (szok!) Na recepcji wita nas przemiła i piękna Brytyjka która z chęcią oprowadza nas po szkole. Od wejścia jestem zachwycona, czuję się jak bym była w lobby ekskluzywnego biurowca. Po lewej stronie kawiarnia, czarne proste kanapy i fotele na których czekają rodzice. Po prawej stronie recepcja, a dalej przeszklone biura. Szerokim i jasnym holem idziemy kolejno do różnych klas. Po drodze wita nas dyrektor, a następnie niezwykły mężczyzna z muchą przy szyi, wysoki o szpakowatych włosach z brytyjskim akcentem i charyzmą którą zaraża od pierwszych chwil ( nauczyciel muzyki). W oddali macha do nas starsza elegancka pani. Rachel ( która nas oprowadza) mówi że to jej ulubiona nauczycielka. Podchodzimy się przywitać i zobaczyć klasę. Miła starsza nauczycielka odpowiada na wszystkie nasze pytania i uspokaja obawy. Ostatecznie nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia i dopiero z czasem gdy dłużej ją obserwowałam to zrozumiałam co znaczyło słowo „ulubiona”. Dzieci stale trzymają się jej spódnicy, nie przestają rozmawiać i rozwiązywać prostych równań nawet poza klasą. Po zajęciach całą grupą idą do lobby gdzie rodzice odbierają dzieci, tam nie raz widziałam jak ta niespełna sześćdziesięcioletnia nauczycielka siedzi na podłodze po turecku razem ze swoimi uczniami i w oczekiwaniu na opiekunów dalej prowadzi z nimi interesujące rozmowy. Widać, że to jej powołanie, miłość i pasja. Im dalej idziemy tym bardziej się uśmiecham. Nasze dzieci biegają po holu jak szalone, po raz pierwszy od długiego czasu widzę że zaakceptuje coś poza Aplle tree. Zwiedzamy klasę muzyczną z profesjonalnym sprzętem, klasę lego, przepastną bibliotekę, sale fitness pełną luster i piękne pomieszczenie do gimnastyki mieszczące się w całkowicie przeszklonym wykuszu z miękkim podłożem jak by zawieszone w powietrzu nad pełnowymiarowym, trawiastym boiskiem do piłki nożnej. Wszystkie klasy są kolorowe i w pełni wyposażone w najnowsze technologie. Posiadają projektory, drewniane zabawki jak z designerskich katalogów, interaktywne tablice obsługiwane  jak ipady, dzięki czemu pisanie palcem przez dzieci na ścianie wydaje mi się czymś nadzwyczajnym. Widzę też kalendarz na jednej ze ścian z zaznaczonymi urodzinami każdego z uczniów. Szerokimi schodami wchodzimy na piętro gdzie mieści się wielka sala gimnastyczna. Na holu stoją szafki jak z amerykańskich filmów, a na dachu kończą budować boisko do koszykówki. Przez przeszklenia widzimy w dole ogromny plac zabaw. Schodzimy by go oglądnąć. Po lewej stronie szczupła blondynka „uwięziona” w hula hop przez grupkę dzieci, na wprost nas jedzie nauczyciel w wózku dla lalek prowadzony przez dwie rozbawione dziewczynki. Patrzę na moje maluchy i  widzę w ich oczach, że czujemy ten sam zachwyt. Natan nie może objąć wzrokiem wszystkich huśtawek, zabawek, pojazdów i różnorodnych sprzętów. Cały plac jest wyłożony miękką nawierzchnią i zadaszony przed słońcem które świeci tu przez 360 dni w roku. Nie muszę mówić, że wychodząc ze szkoły nasz syn czekał na kolejny dzień by móc do niej wrócić.




Assessment


Rzecz jasna wrócił, gdyż następnego dnia miał egzamin. Jak wygląda assessment czterolatka? Jest to indywidualna rozmowa nauczyciela z dzieckiem na podstawie której ocenia się czy aplikant jest gotowy rozpocząć w tym miejscu naukę. Miła blondynka która dzień wcześniej pozwalała by dzieci kręciły na niej hula hop teraz prosiła Natana by wybrał czerwony ołówek z pośród trzech innych o różnych kolorach, następnie by narysował nim kółko i je wyciął. Miał też powiedzieć alfabet i nazwać kilka wybiórczych liter. Przedstawić się, powiedzieć ile ma lat i tym podobne rzeczy. Nie jest to na pewno nic trudnego, ale sam fakt egzaminu i tego, że jest indywidualny trochę mnie przerażał, na szczęście tylko mnie.





Amerykański system nauczania


Po tym długim opisie w końcu ujawnię moje obawy i to co kryje się pod słowem amerykańska szkoła. W Polsce istnieje przekonanie, że amerykański system nauczania jest na bardzo niskim poziomie. Anegdoty o tym że amerykanie nie wiedzą gdzie leży nasz kraj, a jak wiedzą to myślą że jeździmy dorożkami i gonią nas niedźwiedzie polarne to cuda które każdy z nas słyszał. Przynajmniej ja karmiona byłam tymi informacjami od osób jakie wyjechały za wielką wodę i po powrocie opowiadali jak to oni wyróżniali się na tle tego przygłupiego społeczeństwa. Z pewnością więc tak jest. W takim razie zastanawia mnie jak ten beznadziejny system nauczania wykształcił tak wielu wybitnych ludzi.  Jak Ci ograniczeni Amerykanie jako pierwsi polecieli w kosmos, dlaczego najwięcej Noblistów pochodzi z tego kraju( no cóż przecież to wielki kraj…) Cała dolina Krzemowa to pewnie jakiś przypadek, a pożądane na całym świecie „jabłko” to kolejny szczęśliwy traf. I tak los sprawił, że na własnej skórze mogę się przekonać jak wygląda ich system nauczania. Licząc na to, że mój syn jedynie nauczy się języka angielskiego przy zabawie z rówieśnikami, bo o jakiejś konkretnej wiedzy nie powinnam nawet myśleć, mocno się przeliczyłam.





Natan niedawno skończył 4 lata, sam podpisuje każdą swoją prace własnym imieniem, na zajęciach literuje słowa, sylabizuje wyrazy, liczy wyrazy w zdaniu, tworzy rymy, bawi się w szukanie słów zaczynających się na wskazaną literkę, zaczyna uczyć się czytać ( 5 lat – czyta proste czytanki typu „Ala ma kota”) i coraz lepiej pisze pojedyncze litery (5 lat – Pisze krótkie wyrazy). Rozpoznaje cyfry i łączy je z odpowiednią ilością obiektów. Z klocków, oraz mas plastycznych buduje liczby, liczy na wspak i wskazuje różnice. Obecnie rozmawiają o dinozaurach, ale jednego dnia dostałam wykład o bakteriach które to znajdują się wokół nas, innym razem uczyli się o różnicach kulturowych, a na mapie Świata pokazuje kraje z których pochodzą jego koledzy i koleżanki, gdyż w jego 20 osobowej grupie mieści się aż 13 narodowości. Dwa razy w tygodniu ma zajęcia z muzyki, a ostatnio woli liczyć po hiszpańsku niż po angielsku. Raz w tygodniu przynosi nową książkę z biblioteki, a na zajęciach plastycznych uczy się rysować, rozpoznawać kształty i łączyć kolory na podstawie dzieł wybitnych artystów. Tak! Nauczyciel czterolatkom pokazuje np. dzieła Picassa i na ich podstawie uczy jednego ze stylów malarstwa. Codziennie dostaje proste prace domową, a w każdą środę nauczycielka przygotowuje raport o tym czego będą się uczyli w ciągu najbliższych dni, jakimi wyrazami powinno wzbogacić się słownictwo dziecka, oraz o tym z jakimi postępami miną im tydzień. Zajęcia trwają od godziny 7:45 do 14:30 pięć dni w tygodniu.



Halloween w GEMS


Szkoła ma również szeroki program zajęć dodatkowych, które są bezpłatne dla uczniów i odbywają się cztery razy w tygodniu od godziny 14:30 do 15:30. Najmłodsze dzieci mogą wybierać w takich aktywnościach jak: rozwój projektów artystycznych, zabawa z papierem, Zumba, nauka języka arabskiego lub hiszpańskiego, laboratorium Lego, zajęcia muzyczne, piłka nożna, joga, gry planszowe/strategiczne, zajęcia teatralne, karate, balet, klub małego Einshteina, klub PlayDoh i wiele innych.

Jest to druga Amerykańska szkoła w Katarze. GEMS ma doskonałą opinie w Dubaju gdzie jest jedną z najbardziej pożądanych szkół co bez wątpienia ma przełożenie na popularność w Katarze. 

Obecnie rozpoczęliśmy drugi rok w amerykańskiej szkole. Nasz syn ma 5 lat i jego początkowe nauczanie nadal można nazwać zabawą, dlatego ciężko mi oceniać tą szkołę pod względem merytorycznym. Natana grupę można przyrównać do zerówki w Polsce, ponieważ w przyszłym roku przystąpi do pierwszej klasy. Na tym poziomie nie sądzę też by wiedzą czy umiejętnościami różnił się od dzieci prowadzonych polskim systemem nauczania.

Co wyróżnia Amerykański system nauczania


1.   Indywidualne podejście

Już pięciolatki co miesiąc mają stawiane indywidualne cele. Nauczyciel rozdaje dzieciom małe karteczki z napisanym celem na dany miesiąc, może to być „ liczę do 50” „piszę cały alfabet” „ piszę nazwy wszystkich kolorów” itp.

Indywidualnie traktowani są również rodzice co odczuliśmy po zebraniu. Jak wygląda wywiadówka w Polskiej szkole… każdy wie. Zosia, pchnęła Jasia! Panie Marku mógłby pan wspomóc szkołę? Pańska córka… i to wszystko na forum całej klasy. W Amerykańskiej szkole co trzy miesiące każdy rodzic ma indywidualne, trzydziestominutowe spotkanie z nauczycielem. W tym czasie nauczyciel pokazuje nam wszystkie prace dziecka, przedstawia postępy, lub braki. Rozmawiamy jak wspierać dziecko i nad czym pracować. Dowiadujemy się również jak zachowuje się w grupie, z kim najchętniej się bawi, co najbardziej lubi robić i całą masę innych rzeczy konkretnie tylko i wyłącznie o naszym dziecku.


1.   Umiejętność wystąpień publicznych i autoprezentacji

Brzmi poważnie, a w praktyce to już czterolatki uczone są tej sztuki przez chociażby zabawę „show and tell” czyli „pokaż i powiedz”. Dzieci przynoszą ulubione przedmioty, a czasem nawet zwierzęta do szkoły by na środku klasy opowiedzieć o nich zaczynając od autoprezentacji.
Nauczycielka na jednym ze szkoleń dla rodziców opowiadała nam iż dziecko jest w stanie skupić się tylko na 10 minut i ponownie potrzebuje przerwy. W ten sposób nie mamy wiele czasu na proszenie o uwagę, czy zbędny wstęp. Nauczycielka mówiąc to weszła na stół pokazując że czasem w ten sposób musi zainteresować dzieci. Cieszę się że mój syn uczy się od takich ludzi, bo dziś wiem jak ważna to umiejętność na rynku pracy.

2.   Nauka myślenia, swobodnej wypowiedzi i przekonywania do własnych poglądów

W polskiej szkole jesteśmy uczeni siedzieć cicho, przepisywać z tablicy, odpowiadać tak jak w „bryku” jest napisane, by zgadzało się z kodem i byśmy zdążyli przerobić kolejny temat. Nie ma czasu na debatę, inne spojrzenie i burze mózgów. Kiedy ostatnio mój 5 latek opowiedział mi podekscytowany że robili brainstorm (burze mózgów) na zajęciach to ja sama byłam w szoku. To niesamowite jakim szacunkiem darzy się tu zdanie dzieci, ich się naprawdę słucha, pozwala się na swobodę. Dzięki czemu są bardziej odważne, śmiało wygłaszają swoje poglądy i czują się ważne.

3.   Czytanie jest super

Wstyd się przyznać jak długo nie wiedziałam że czytanie książek to przyjemność. Moje dzieci na szczęście książkę uważają za świetny prezent. Natan nie może doczekać się poniedziałku by wypożyczyć nową lekturę, z biblioteki która wygląda jak kraina marzeń i zawsze trudno mu się zdecydować co chciałby tym razem. Dodatkowo dostaje krótką książeczkę do początkowej nauki czytania. Ponadto szkoła organizuje targi książki gdzie oddając dwie stare możesz wybrać jedną nową, lub też wymienić się egzemplarzem z przyjaciółmi. Codziennie w szkole przez 30 minut rano, starsi uczniowie czytają młodszym. Jedni doskonalą swoje umiejętności czytania na głos, drudzy zaś z zachwytem słuchają starszych kolegów.

4.   Docenianie i chwalenie

Wiele osób pewnie powie że amerykanie przesadnie chwalą swoje dzieci, tak jak i za często się uśmiechają i wszystko opisują słowami Awesome (niesamowite). Jednak jak się temu przyjrzeć to oni robią wszystko by dziecko czuło się docenione i pewne siebie co ma przełożenie na odniesienie sukcesu w przyszłości. Bardzo podoba mi się że prace plastyczne dzieci są prezentowane w passe partout, a najlepsze wywieszone w ramach na głównym holu, po czym są licytowane na szkolnej aukcji, lub pokazane na wystawie w okolicznym centrum handlowym. Czy to nie jest Awesome!? Jak czuje się dziecko które sprzedało swój obraz?

 Każdy medal ma dwie strony i tak jak Polski system nauczania, tak i również Amerykański ma swoje niedoskonałości. Z pewnością na dalszym etapie edukacji będziemy widzieli to jeszcze lepiej. 


17 listopada 2015

Przedszkole w Katarze




Wybór przedszkola czy szkoły to dla każdego rodzica ważna i trudna decyzja. Zwracamy uwagę na dziesiątki rzeczy bo przecież jest to miejsce w którym każdego dnia będziemy zostawiać dziecko na kilka godzin. Miejsce które ma wpływ na jego wychowanie i rozwój.


Polskie a Katarskie realia 


W Polsce szukałam przedszkola z dużym placem zabaw, z kucharkami które codziennie będą przygotowywały świeże i ciepłe posiłki. Chciałam by sale były duże, a personel otwarty na potrzeby dzieci. Liczyłam na indywidualne podejście i ciepłą atmosferę. Nie szukałam przedszkoli z „misją” wypisaną na kilkunastu stronach, które przedstawiają młodym rodzicom w jaki sposób wyciągną geniusz z ich dziecka. Z wypunktowanymi „celami” niczym korporacyjne pranie mózgu.

 Zaczęłam polegać na swojej intuicji, rozmowie z wychowawcami i dyrektorami różnych placówek. Udało się! Zostaliśmy przyjęci do przedszkola które spełniało wszystkie nasze wymagania i właściwie dostaliśmy jeszcze więcej niż się spodziewaliśmy. Niezwykłą dyrektorkę z pasją i oddaniem prowadzącą tą placówkę i Panią Ole którą Natan tak uwielbiał, że jeszcze w Katarze słuchaliśmy: co Pani Ola do niego powiedziała, za co pochwaliła i co pomogła mu robić. Mieliśmy wielką przyjemność być częścią przedszkola numer 7 w Gdyni, dlatego też z trudem przyszło nam pożegnanie się z nim i to już po kilku miesiącach od rozpoczęcia przygody z przedszkolną edukacją ponieważ wyjechaliśmy do Kataru.




Przedszkole w Katarze


Katarskie realia dla najmłodszych dzieci to w większości przedszkola przerobione z dużych willi. Często wyłożone sztuczną trawą dookoła, z małymi salami, a o kucharkach nie można nawet marzyć. W nielicznych placówkach można było liczyć na catering jednak w zdecydowanej większości to rodzice przygotowują posiłki dla swoich dzieci. Jednak wyposażenie to ciekawe zabawki, nowoczesny sprzęt, projektory i interaktywne tablice. Miesięczny koszt waha się w granicach od 2–4 tysięcy QR ( 2-4 tysiące złoty ) za opiekę od godziny 7:30 do 13:30.




W związku z tym, zmieniły się nieco nasze wymagania i głównie zależało nam by nasz syn nauczył się języka angielskiego. Szukaliśmy przedszkola w którym większość dzieci będą stanowili uczniowie anglojęzyczni, ponieważ wiadomo że w ten sposób będzie mu najłatwiej  przyswoić obcy język. Co okazało się olbrzymią trudnością, gdyż większość obcokrajowców żyjących w Katarze pochodzi z Turcji, Tunezji, Egiptu, Libii i innych krajów posługujących się językiem arabskim. Wiedzieliśmy, że jeśli Natan będzie czuł się nieswojo w grupie dzieci które by porozumiewały się między sobą w nieznanym mu języku, wówczas nowe miejsce może okazać się dużym stresem dla naszego syna.





Szczęście jednak nas nie opuściło i pomimo braku miejsc i wielu trudności, a głównie dzięki znanej osobistości sportu z którą mój mąż pracował dostaliśmy się do jednego z lepszych przedszkoli w Katarze. Apple Tree gdzie 85% uczniów stanowiły dzieci anglojęzyczne. W piętnastoosobowej grupie naszego syna była jedna nauczycielka i 3 panie do pomocy. Natan w ciągu trzech miesięcy nauczył się języka angielskiego do tego stopnia, że w domu przy zabawie z siostrą zapominając się używał nowego słownictwa. Przedszkole ponadto utrzymywało wysoki poziom nauczania, co mniej więcej oznacza tyle iż trzylatki uczyły się o rozwoju żaby i motyla, sadzili kwiatki by obserwować ich wzrost, jak i uczyli się o wszechświecie poznając układ planetarny. Przy tym każdy tydzień był poświęcony na jedną z liter alfabetu, kiedy to śpiewali piosenki z udziałem danej litery, rysowali ją i prowadzili różnego rodzaju aktywności z nią związane. Byliśmy bardzo zadowoleni z postępów naszego syna, a on sam twierdził, że cały czas się bawi. Bo jak inaczej nazwać farbowanie stóp by odbić swój ślad na papierowym księżycu, czy kosztowanie przeróżnych potraw z całego Świata w czasie święta Dnia Narodowego. Koncert Bożonarodzeniowy, skrzynka na listy do świętego Mikołaja i cała masa aktywności, to wszystko dawało nam namiastkę naszych tradycji w egzotycznym kraju. Fantastycznie układała się również współpraca z nauczycielkami które każdego dnia opowiadały jakiś szczegół z zabawy i nauki naszego syna. Wszystko było idealnie więc planowaliśmy spędzić w tej placówce jeszcze dwa lata edukacji. 



Pisząc "idealnie" mam na myśli realia tego kraju. Wiele moich znajomych opowiadało o przedszkolach swoich dzieci jako o złu koniecznym. Gdzie 80% stanowiły dzieci z krajów arabskich przez co w trakcie zajęć były przerwy na modlitwę, zakazane były również choinki i elementy europejskich świąt, a nawet niedozwolone było życzenie komuś "wesołych świąt". Niektóre narzekały na brak zaangażowania nauczycieli i odmienne podejście do wychowania. 

Posiłki w przedszkolu 


Ogromny nacisk na zdrowe jedzenie! Oczywiste wydaje mi się nie karmienie swojego dziecka chipsami i napojami gazowanymi, jednak w naszym przedszkolu rodzice dostawali konkretne wytyczne na piśmie co dziecko powinno jeść. Uwzględniając każdego dnia owoc, warzywo i ciepły posiłek. Z napojów można było dawać tylko wodę i niedozwolone były najsilniej alergizujące produkty takie jak np. orzechy. Codzienne posiłki przygotowane przez rodziców były podgrzewane i kilka pań opiekunek karmiło dzieci tak by wszystko było zjedzone. Przyznam że podobało mi się wprowadzanie tych zdrowych nawyków, ale jednego dnia gdy zapakowałam synowi naleśniki z dżemem nie myślałam że to "słodycz zakazany" i opiekunka nie pozwoli Natanowi ich zjeść. Uznałam to za przesadę, ponieważ raz w miesiącu chyba każdy ma naleśniki lub placki na śniadanie.




Wszystko było pięknie do momentu, aż Państwo wprowadziło nowe rozporządzenie nakazujące wszystkim dzieciom rozpoczęcie edukacji od 4 roku życia i zmianę wymogów co do placówek kształcących uczniów w tym wieku. Oznaczało to że musimy na przyszły rok szukać nowego miejsca. Dotychczasowe przedszkole wraz z obecnym rozporządzeniem nie mogło prowadzić edukacji dla dzieci w wieku czterech lat i starszych, przez co ostatecznie w świetle prawa zostało zakwalifikowane jako żłobek. Nowe przepisy mocno zawęziły krąg przedszkoli, co zmusiło nas do szukania poważnej szkoły. Edukacja czterolatków w Katarze mianowicie mieści się w dużej mierze w budynkach szkolnych tak jak w Polsce często prowadzone są „zerówki”.

Pożegnanie z Apple Tree nie obyło się bez łez. Dostaliśmy książkę wspomnień ze zdjęciami Natana które nauczycielka robiła prawie każdego dnia. Ponadto niezwykły list opisujący naszego syna i całą masę jego prac.

Tak jak myślałam, że znalezienie dobrego przedszkola w Katarze to olbrzymie wyzwanie, tak też okazało się że znalezienie szkoły to niemal misja wylotu na Księżyc. 

Pot, łzy, pieniądze i szczęście w następnym poście dla nieszczęśliwców chcących posłać w Katarze dziecko do dobrej szkoły.