16 czerwca 2015

65 milionów powodów do radości





Ze Szwecji pojechaliśmy dalej do Danii i tu dotarliśmy do głównego celu naszej podróży. Billund to Duńskie miasteczko słynące z Legolandu. Największy park rozrywki Lego na Świecie, który powstał w 1968 roku tuż przy fabryce klocków Lego.

Legoland Billund 


Bycie rodzicem to możliwość spełniania swoich dziecięcych marzeń, więc jak słusznie się domyślacie kraina złożona niemal wyłącznie z klocków Lego od dawna iskrzyła się w mojej wyobraźni. Nie zawiodłam się! 65 milionów klocków na wodzie, lądzie i w powietrzu to raj nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. Znajdziecie tu kolejkę górską, miniatury znanych budowli, karuzele, kina, dom strachów i wszystko to zbudowane z klocków. Dzieci będą mogły zamienić się w poszukiwaczy złota, a zebrany kruszec przetopić w prawdziwy medal, który na najbliższy tydzień z pewnością stanie się podstawową biżuterią każdego ubioru. Ponadto występy aktorów, restauracje i oczywiście sklepy sprawiły, że nie mogliśmy opuścić parku i wyszliśmy jako ostatni z siatkami pełnymi Lego i nowych marzeń. 





Nocleg w Legolandzie


Legoland nie należy do tanich rozrywek, ale można znaleźć promocje, takie jak np. groupon który umożliwia wejście do parku za 50% regularnej ceny, czyli 290 zł zamiast 580 dla trzy osobowej rodziny. 

Ponadto trudno o nocleg w przyzwoitej cenie. My zatrzymaliśmy się w Legoland Holiday Village, to ośrodek położony tuż przy parku rozrywki. Wybraliśmy drewniany domek z piętrowymi łóżkami i aneksem kuchennym co jeszcze bardziej nawiązywało do moich wakacji z dzieciństwa. Poranna kawa na tarasie wśród drzew, na których siedzą wiewiórki z Lego to początek dobrego dnia, a cena tego przytulnego domku dla 4 osób to 300 zł za dobę. Na miejscu znajduje się również park krajobrazowy, małe zoo oczywiście z Lego oraz plac zabaw. Jedynym minusem jest wspólna łazienka. 























Marzenie wypowiedziane. Wrócimy! 

2 czerwca 2015

Kolory szwecji




Wyjazd do Legolandu z okazji dnia dziecka rozpoczęliśmy już w dniu mamy. Z dwoma pięknymi bukietami kwiatów wjechaliśmy na prom Stena Line płynący z Gdyni do Karlskrony. Rejs okazał się niezwykłą frajdą w szczególności dla dzieci. Zachwycone kajutą z piętrowymi łóżkami nie mogły zasnąć z nadmiaru emocji do późnych godzin nocnych. Na placu zabaw poznały nowych kolegów, a my przy lampce wina słuchaliśmy muzyki granej na żywo, podziwiając siedemdziesięcioletnich dziadków którzy zawładnęli parkietem.








Następnego dnia, od rana zwiedzaliśmy Szwecję. Kolorowe domki w dzielnicy Bjökhdmen, wydawały mi się tak słodkie, że bez wątpienia ich wygląd mnie tuczył. Zaś  cisza i nieco emerytalny nastrój sprawiły, że jak najszybciej chcieliśmy się znaleźć w naszym drewnianym domku jaki wynajęliśmy na ten dzień. 













Pamiętam jak kilka lat temu byłam na wycieczce w Szwecji, a przewodnik opowiadał w jaki sposób Szwedzi spędzają czas wolny. Chodziliśmy wówczas po jednej z wysepek usianej letniskowymi domkami. Tłumaczył nam, że wygody takie jak bieżąca woda, telewizja, internet nie są tu niezbędne, ponieważ spędzenie weekendu poza domem jest naturalną potrzebą tych ludzi i niezwykle popularną. W piątek wszyscy robią duże zakupy i dwa następne dni spędzają w otoczeniu natury, na wsi, nad jeziorem,czy nad morzem odpoczywając od pracy i codziennych obowiązków. Szczerze im tego pozazdrościłam.



Niecałe dwie godziny jazdy samochodem od Karlskrony i jesteśmy na miejscu. Miasteczko Hässleholm wręcz wymusiło na nas odpoczynek. Drewniana Chatka schowana w lesie z nastrojowym kominkiem i ciepłym kocem to było wszystko czego pragnęliśmy w ten chłodny dzień. Ciepły domek z zabawkami i książkami dla dzieci. Dziesiątki świeczek, iskry w kominku i nastrojowa muzyka w radiu. Z chęcią zostałabym tu dłużej z kubkiem aromatycznej herbaty i fotograficznymi albumami... Wakacje. 












Wrócimy tu jeszcze, to wręcz pewne.