19 grudnia 2015

Dzień Narodowy Kataru



18 grudnia Katar świętuje swój Dzień Narodowy i jest to najważniejszy dzień w roku. Wszystkim hotelom władze przypominają by nie tracili energii na przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia i by choinka nie przyćmiła barw narodowych Państwa w którym się znajdujemy. Namawia się by pracownicy w ten weekend zmienili uniformy na bardziej odświętne, czyli biało-bordowe. Nie powinno też zabraknąć flag zdobiących budynki. W przedszkolach i szkołach zabrania się koncertów Bożonarodzeniowych i na dzień przed Świętem narodowym dzieci rozpoczynają długie wakacje które trwają aż do początku przyszłego roku.

Głównym elementem święta są imponujące parady, pokazy fajerwerków, koncerty, występy, zawody... Jednak to co robi na mnie największe wrażenie to samochody i wyobraźnia ich właścicieli. 

Katarska ulica na ten dzień to istna fala uwielbienia dla władców, pełna oklejonych samochodów z ich podobiznami. Na dachach jeżdżą kilkuletnie dzieci, a niemowlęta na rękach rodziców prowadzą olbrzymie suwy. Co kilkadziesiąt metrów stoi policja która stara się opanować korki i właściwie chyba to jest ich głównym i jedynym zajęciem na ten dzień.





















Czemu by nie stanąć na czteropasmowej autostradzie i tańczyć... 


Dzień Narodowy Kataru został ustanowiony 21 czerwca 2007 roku dekretem Emira i spadkobiercy Sheikh Tamim bin Hamad al Thani. Jest to upamiętnienie założenie kraju w dniu 18 grudnia 1878.



Harrods również świętuje dzień narodowy Kataru. Jak to możliwe? Otóż ten niezwykły dom towarowy i duma Brytyjczyków to własność Katarczyków którzy postanowili trochę Harrodsowego luxusu włożyć w kontenery i ustawić w centrum swojej stolicy jako Harrods Doha :) 








15 grudnia 2015

Piernikowe szaleństwo




Piernikowe szaleństwo czas zacząć! 


W tym roku nie doleciały do Kataru pierniczki które upiekła dla nas Pani Antczak. Niestety moi rodzice w pośpiechu idąc na samolot zostawili je w samochodzie, a na samą myśl o nich ślinka mi ciekła. Dlatego też postanowiliśmy odtworzyć ten smak wraz z dziećmi i dziadkami uruchamiając fabrykę pierników według przepisu Pani Antczak. 



Przepis na pierniczki Pani Antczak


4 szklanki mąki
1 szklanka cukru
250 g miodu
100 g masła
3 jajka
opakowanie przyprawy do piernika
2 łyżeczki sody


Roztopić masło i miód w garnuszku. Następnie utrzeć jajka i cukier, wymieszać z lekko przestudzonym masłem i miodem, dodać mąkę, sodę i przyprawy. Wszystkie składniki razem wymieszać i wyrobić do otrzymania gładkiego ciasta. Może być nieco klejące ale nie należy dodawać mąki. Odstawić na 12 godzin. 

Ciasto rozwałkować na grubość 3 mm podsypując nieco mąką by się nie przyklejało do stolnicy. 

Wykrawać różne kształty i układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. 
Piec 10-15 min w temperaturze 160*C.



Voila! chaos piernikowy 



Lukier :


1 białko
1 szklanka cukru pudru
aromat cytrynowy

By uzyskać różne kolory lukru dodawałam po kropelce barwnika spożywczego, a gdy lukier jest zbyt rzadki należy dodać więcej cukru pudru i bardzo dobrze wyrobić tak by nie było grudek.





Smacznego! 

1 grudnia 2015

Grudzień





Rozpoczynamy ostatni miesiąc roku! Niezwykły miesiąc! Nasz kalendarz Adwentowy  gotowy do odliczania, a pierwsze zadanie na ten dzień, to napisanie listu do Świętego Mikołaja. Ach, jak ja kocham ten czas!






28 listopada 2015

10 filmów idealnych na jesienne wieczory






W naszym ogródku zawitała wiosna, choć ja tęsknie za jesienną nostalgią.  Tarta z figami i pachnąca herbata z pomarańczem i goździkami ma mi pomóc wprowadzić nieco melancholii. Melancholii która jest wpisana w moje DNA. Dziś serwuje wszystkim dziesiątki poduszek, koce, świece i piękne aromaty. Nie ma znaczenia, że temperatura powietrza wieczorem nie spada poniżej 26 stopni Celsjusza. Myślę że każdy czasem potrzebuje chwili zadumy, wyciszenia i przemyśleń. Zwykle właśnie jesienną porą zbiera nas na małe smutki, filmowe dramaty i wyciskacze łez. 




10 moich najlepszych filmów tej jesieni


1. Vivien Mayer
2. Oszukana
3. Banksy
4. Niezwyciężony
5. Teoria wszystkiego
6. Wiek Adeline
7. Wielkie Oczy
8. Incepcja
9. Nietykalni
10. Siedem dusz
11. Hotel Transylwania 2
12. Kopciuszek (2015)







Ostatnio nie mogę przestać piec ciast i zawsze znajduje ku temu okazje. Tym razem tarta "kinowa", to kruche ciasto z mascarpone i figami polane miodem. Trzecia wersja w tym tygodniu ;)




Jestem ciekawa jakie są Wasze ulubione filmy, jeśli macie coś do dodania to piszcie w komentarzach. Będę wdzięczna z wyciskacze łez ;) 


23 listopada 2015

Czym różni się Amerykańska szkoła od Polskiej


Budynek szkoły w Katarze naszego syna, zdjęcie pochodzi z oficjalnej strony GEMS American Academy

Dostanie się do dobrego przedszkola w Katarze to naprawdę trudna sprawa, a o szczegółach pisałam tutaj. Jednak zapisanie dziecka do cenionej szkoły w tym kraju to misja niczym wyprawa na księżyc.

Szukanie odpowiedniej szkoły w Katarze


Dziesięć miesięcy przed rozpoczęciem się roku szkolnego otwierają się rekrutacje do szkół. Można składać dokumenty do kilku placówek na raz, co wiąże się mniej więcej z kosztem 500 QR wpisowego w każdej szkole, a rzecz jasna każdy rodzic wybiera wiele szkół (4-5) w nadziei, że jedna z nich łaskawie przyjmie biednego żuczka, pragnącego się uczyć. Zaś rodzic z przyjemnością zapłaci za tą możliwość od 40 tysięcy złoty za rok szkolny do 80 tysięcy w zależności od szkoły. Po złożeniu dokumentów dowiadujesz się na którym miejscu „listy oczekujących” się znajdujesz. Niestety tej informacji nie uzyskasz przed wpłatą pieniędzy.

Taka anegdota : Koleżanka zapisała dziecko do jednej z najlepszych szkól zaraz po przyjeździe do Kataru. Dwa lata później gdy jej syn powinien rozpocząć edukacje nadal był na odległym miejscu na liście oczekujących, a właściwie w pocieszającym punkcie który przewidywał, że w przyszłym roku będzie mógł doświadczyć zaszczytu bycia uczniem American School of Doha. Ostatecznie wcześniej opuścili kraj niż ich syn dostał się do wymarzonego przedszkola. Takich historii jest wiele.

Poza dużymi szkołami które przyjmują dzieci w wieku od 4 do 18 lat, są również mniejsze placówki przypominające bardziej polskie przedszkola dla dzieci od 4 do 10 lat. Rozpatrywaliśmy różne opcje, odwiedziliśmy całe mnóstwo miejsc, wielu rodziców stawało na rzęsach, a ja nadal liczyłam na to, że będziemy mieli szczęście.

Jak wygląda oglądanie szkół w Katarze


To kolejne doświadczenie którego się nie spodziewałam. Większość placówek edukacyjnych znajduje się za gigantycznym murem, 2,3 a czasem i 4 metrowym, powiedzmy że „taka architektura tego kraju” L ale bywały szkoły również z kolczastym drutem okalającym cały teren. To jednak nie pierwsze wrażenie że idziemy do więzienia. Następne dostajemy już na „stróżówce” gdzie musimy umówić się na „widzenie”. Wypełnić formularz, wysłać maila i ustalić datę (7 dni później) wizyty. Były jednak i szkoły (czytaj baraki) gdzie za murem wpuszczano nas na pierwsze oględziny. Zwykle Pani z recepcji oprowadzała nas po salach i zachęcała do podjęcia nauki w ich szkole. Ogólnie wszędzie było miło i mogliśmy zobaczyć jak wyglądają zajęcia, place zabaw i zaplecze sanitarne wchodząc niezapowiedziani, a to dawało nam rzeczywisty obraz pracy nauczycieli i dyscypliny w szkole.


W międzyczasie mój mąż poznał pewnego profesora chemii który okazał się być założycielem kilku dużych uczelni w Katarze, później przyjęto nas na egzamin do dobrego przedszkola, zachwalanego przez znajomych ale skreślonego przez moją intuicje. Następnie pojawił się pomysł kolejnej szkoły do której miejsce załatwił nam kolega. Wszystkie miejsca miały jakieś „ale” i stale nie wiedzieliśmy gdzie zapisać syna. W przeciągu wakacji otworzyło się kilkanaście nowych placówek i tu właśnie upatrywałam naszego szczęścia.


źródło: http://www.gemsamericanacademy-qatar.com/


GEMS American Academy Qatar


Rozpoczął się rok szkolny, ale ja nie chcę puścić Natana do placówki którą mu wybraliśmy, coś mi nie pozwala posłać go w chaos i brak zaangażowania jaki widziałam w tym miejscu, wiem że to tylko dzieci i może trafiliśmy na zły moment, ale zostawiam go w domu na tydzień i dalej szukamy. Znajoma wysłała mi link bym sprawdziła pewną szkołę która jest bardzo blisko naszego domu.

Podjeżdżamy razem z dziećmi pod duży nowoczesny budynek, bez 3 metrowego muru (szok!) Na recepcji wita nas przemiła i piękna Brytyjka która z chęcią oprowadza nas po szkole. Od wejścia jestem zachwycona, czuję się jak bym była w lobby ekskluzywnego biurowca. Po lewej stronie kawiarnia, czarne proste kanapy i fotele na których czekają rodzice. Po prawej stronie recepcja, a dalej przeszklone biura. Szerokim i jasnym holem idziemy kolejno do różnych klas. Po drodze wita nas dyrektor, a następnie niezwykły mężczyzna z muchą przy szyi, wysoki o szpakowatych włosach z brytyjskim akcentem i charyzmą którą zaraża od pierwszych chwil ( nauczyciel muzyki). W oddali macha do nas starsza elegancka pani. Rachel ( która nas oprowadza) mówi że to jej ulubiona nauczycielka. Podchodzimy się przywitać i zobaczyć klasę. Miła starsza nauczycielka odpowiada na wszystkie nasze pytania i uspokaja obawy. Ostatecznie nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia i dopiero z czasem gdy dłużej ją obserwowałam to zrozumiałam co znaczyło słowo „ulubiona”. Dzieci stale trzymają się jej spódnicy, nie przestają rozmawiać i rozwiązywać prostych równań nawet poza klasą. Po zajęciach całą grupą idą do lobby gdzie rodzice odbierają dzieci, tam nie raz widziałam jak ta niespełna sześćdziesięcioletnia nauczycielka siedzi na podłodze po turecku razem ze swoimi uczniami i w oczekiwaniu na opiekunów dalej prowadzi z nimi interesujące rozmowy. Widać, że to jej powołanie, miłość i pasja. Im dalej idziemy tym bardziej się uśmiecham. Nasze dzieci biegają po holu jak szalone, po raz pierwszy od długiego czasu widzę że zaakceptuje coś poza Aplle tree. Zwiedzamy klasę muzyczną z profesjonalnym sprzętem, klasę lego, przepastną bibliotekę, sale fitness pełną luster i piękne pomieszczenie do gimnastyki mieszczące się w całkowicie przeszklonym wykuszu z miękkim podłożem jak by zawieszone w powietrzu nad pełnowymiarowym, trawiastym boiskiem do piłki nożnej. Wszystkie klasy są kolorowe i w pełni wyposażone w najnowsze technologie. Posiadają projektory, drewniane zabawki jak z designerskich katalogów, interaktywne tablice obsługiwane  jak ipady, dzięki czemu pisanie palcem przez dzieci na ścianie wydaje mi się czymś nadzwyczajnym. Widzę też kalendarz na jednej ze ścian z zaznaczonymi urodzinami każdego z uczniów. Szerokimi schodami wchodzimy na piętro gdzie mieści się wielka sala gimnastyczna. Na holu stoją szafki jak z amerykańskich filmów, a na dachu kończą budować boisko do koszykówki. Przez przeszklenia widzimy w dole ogromny plac zabaw. Schodzimy by go oglądnąć. Po lewej stronie szczupła blondynka „uwięziona” w hula hop przez grupkę dzieci, na wprost nas jedzie nauczyciel w wózku dla lalek prowadzony przez dwie rozbawione dziewczynki. Patrzę na moje maluchy i  widzę w ich oczach, że czujemy ten sam zachwyt. Natan nie może objąć wzrokiem wszystkich huśtawek, zabawek, pojazdów i różnorodnych sprzętów. Cały plac jest wyłożony miękką nawierzchnią i zadaszony przed słońcem które świeci tu przez 360 dni w roku. Nie muszę mówić, że wychodząc ze szkoły nasz syn czekał na kolejny dzień by móc do niej wrócić.




Assessment


Rzecz jasna wrócił, gdyż następnego dnia miał egzamin. Jak wygląda assessment czterolatka? Jest to indywidualna rozmowa nauczyciela z dzieckiem na podstawie której ocenia się czy aplikant jest gotowy rozpocząć w tym miejscu naukę. Miła blondynka która dzień wcześniej pozwalała by dzieci kręciły na niej hula hop teraz prosiła Natana by wybrał czerwony ołówek z pośród trzech innych o różnych kolorach, następnie by narysował nim kółko i je wyciął. Miał też powiedzieć alfabet i nazwać kilka wybiórczych liter. Przedstawić się, powiedzieć ile ma lat i tym podobne rzeczy. Nie jest to na pewno nic trudnego, ale sam fakt egzaminu i tego, że jest indywidualny trochę mnie przerażał, na szczęście tylko mnie.





Amerykański system nauczania


Po tym długim opisie w końcu ujawnię moje obawy i to co kryje się pod słowem amerykańska szkoła. W Polsce istnieje przekonanie, że amerykański system nauczania jest na bardzo niskim poziomie. Anegdoty o tym że amerykanie nie wiedzą gdzie leży nasz kraj, a jak wiedzą to myślą że jeździmy dorożkami i gonią nas niedźwiedzie polarne to cuda które każdy z nas słyszał. Przynajmniej ja karmiona byłam tymi informacjami od osób jakie wyjechały za wielką wodę i po powrocie opowiadali jak to oni wyróżniali się na tle tego przygłupiego społeczeństwa. Z pewnością więc tak jest. W takim razie zastanawia mnie jak ten beznadziejny system nauczania wykształcił tak wielu wybitnych ludzi.  Jak Ci ograniczeni Amerykanie jako pierwsi polecieli w kosmos, dlaczego najwięcej Noblistów pochodzi z tego kraju( no cóż przecież to wielki kraj…) Cała dolina Krzemowa to pewnie jakiś przypadek, a pożądane na całym świecie „jabłko” to kolejny szczęśliwy traf. I tak los sprawił, że na własnej skórze mogę się przekonać jak wygląda ich system nauczania. Licząc na to, że mój syn jedynie nauczy się języka angielskiego przy zabawie z rówieśnikami, bo o jakiejś konkretnej wiedzy nie powinnam nawet myśleć, mocno się przeliczyłam.





Natan niedawno skończył 4 lata, sam podpisuje każdą swoją prace własnym imieniem, na zajęciach literuje słowa, sylabizuje wyrazy, liczy wyrazy w zdaniu, tworzy rymy, bawi się w szukanie słów zaczynających się na wskazaną literkę, zaczyna uczyć się czytać ( 5 lat – czyta proste czytanki typu „Ala ma kota”) i coraz lepiej pisze pojedyncze litery (5 lat – Pisze krótkie wyrazy). Rozpoznaje cyfry i łączy je z odpowiednią ilością obiektów. Z klocków, oraz mas plastycznych buduje liczby, liczy na wspak i wskazuje różnice. Obecnie rozmawiają o dinozaurach, ale jednego dnia dostałam wykład o bakteriach które to znajdują się wokół nas, innym razem uczyli się o różnicach kulturowych, a na mapie Świata pokazuje kraje z których pochodzą jego koledzy i koleżanki, gdyż w jego 20 osobowej grupie mieści się aż 13 narodowości. Dwa razy w tygodniu ma zajęcia z muzyki, a ostatnio woli liczyć po hiszpańsku niż po angielsku. Raz w tygodniu przynosi nową książkę z biblioteki, a na zajęciach plastycznych uczy się rysować, rozpoznawać kształty i łączyć kolory na podstawie dzieł wybitnych artystów. Tak! Nauczyciel czterolatkom pokazuje np. dzieła Picassa i na ich podstawie uczy jednego ze stylów malarstwa. Codziennie dostaje proste prace domową, a w każdą środę nauczycielka przygotowuje raport o tym czego będą się uczyli w ciągu najbliższych dni, jakimi wyrazami powinno wzbogacić się słownictwo dziecka, oraz o tym z jakimi postępami miną im tydzień. Zajęcia trwają od godziny 7:45 do 14:30 pięć dni w tygodniu.



Halloween w GEMS


Szkoła ma również szeroki program zajęć dodatkowych, które są bezpłatne dla uczniów i odbywają się cztery razy w tygodniu od godziny 14:30 do 15:30. Najmłodsze dzieci mogą wybierać w takich aktywnościach jak: rozwój projektów artystycznych, zabawa z papierem, Zumba, nauka języka arabskiego lub hiszpańskiego, laboratorium Lego, zajęcia muzyczne, piłka nożna, joga, gry planszowe/strategiczne, zajęcia teatralne, karate, balet, klub małego Einshteina, klub PlayDoh i wiele innych.

Jest to druga Amerykańska szkoła w Katarze. GEMS ma doskonałą opinie w Dubaju gdzie jest jedną z najbardziej pożądanych szkół co bez wątpienia ma przełożenie na popularność w Katarze. 

Obecnie rozpoczęliśmy drugi rok w amerykańskiej szkole. Nasz syn ma 5 lat i jego początkowe nauczanie nadal można nazwać zabawą, dlatego ciężko mi oceniać tą szkołę pod względem merytorycznym. Natana grupę można przyrównać do zerówki w Polsce, ponieważ w przyszłym roku przystąpi do pierwszej klasy. Na tym poziomie nie sądzę też by wiedzą czy umiejętnościami różnił się od dzieci prowadzonych polskim systemem nauczania.

Co wyróżnia Amerykański system nauczania


1.   Indywidualne podejście

Już pięciolatki co miesiąc mają stawiane indywidualne cele. Nauczyciel rozdaje dzieciom małe karteczki z napisanym celem na dany miesiąc, może to być „ liczę do 50” „piszę cały alfabet” „ piszę nazwy wszystkich kolorów” itp.

Indywidualnie traktowani są również rodzice co odczuliśmy po zebraniu. Jak wygląda wywiadówka w Polskiej szkole… każdy wie. Zosia, pchnęła Jasia! Panie Marku mógłby pan wspomóc szkołę? Pańska córka… i to wszystko na forum całej klasy. W Amerykańskiej szkole co trzy miesiące każdy rodzic ma indywidualne, trzydziestominutowe spotkanie z nauczycielem. W tym czasie nauczyciel pokazuje nam wszystkie prace dziecka, przedstawia postępy, lub braki. Rozmawiamy jak wspierać dziecko i nad czym pracować. Dowiadujemy się również jak zachowuje się w grupie, z kim najchętniej się bawi, co najbardziej lubi robić i całą masę innych rzeczy konkretnie tylko i wyłącznie o naszym dziecku.


1.   Umiejętność wystąpień publicznych i autoprezentacji

Brzmi poważnie, a w praktyce to już czterolatki uczone są tej sztuki przez chociażby zabawę „show and tell” czyli „pokaż i powiedz”. Dzieci przynoszą ulubione przedmioty, a czasem nawet zwierzęta do szkoły by na środku klasy opowiedzieć o nich zaczynając od autoprezentacji.
Nauczycielka na jednym ze szkoleń dla rodziców opowiadała nam iż dziecko jest w stanie skupić się tylko na 10 minut i ponownie potrzebuje przerwy. W ten sposób nie mamy wiele czasu na proszenie o uwagę, czy zbędny wstęp. Nauczycielka mówiąc to weszła na stół pokazując że czasem w ten sposób musi zainteresować dzieci. Cieszę się że mój syn uczy się od takich ludzi, bo dziś wiem jak ważna to umiejętność na rynku pracy.

2.   Nauka myślenia, swobodnej wypowiedzi i przekonywania do własnych poglądów

W polskiej szkole jesteśmy uczeni siedzieć cicho, przepisywać z tablicy, odpowiadać tak jak w „bryku” jest napisane, by zgadzało się z kodem i byśmy zdążyli przerobić kolejny temat. Nie ma czasu na debatę, inne spojrzenie i burze mózgów. Kiedy ostatnio mój 5 latek opowiedział mi podekscytowany że robili brainstorm (burze mózgów) na zajęciach to ja sama byłam w szoku. To niesamowite jakim szacunkiem darzy się tu zdanie dzieci, ich się naprawdę słucha, pozwala się na swobodę. Dzięki czemu są bardziej odważne, śmiało wygłaszają swoje poglądy i czują się ważne.

3.   Czytanie jest super

Wstyd się przyznać jak długo nie wiedziałam że czytanie książek to przyjemność. Moje dzieci na szczęście książkę uważają za świetny prezent. Natan nie może doczekać się poniedziałku by wypożyczyć nową lekturę, z biblioteki która wygląda jak kraina marzeń i zawsze trudno mu się zdecydować co chciałby tym razem. Dodatkowo dostaje krótką książeczkę do początkowej nauki czytania. Ponadto szkoła organizuje targi książki gdzie oddając dwie stare możesz wybrać jedną nową, lub też wymienić się egzemplarzem z przyjaciółmi. Codziennie w szkole przez 30 minut rano, starsi uczniowie czytają młodszym. Jedni doskonalą swoje umiejętności czytania na głos, drudzy zaś z zachwytem słuchają starszych kolegów.

4.   Docenianie i chwalenie

Wiele osób pewnie powie że amerykanie przesadnie chwalą swoje dzieci, tak jak i za często się uśmiechają i wszystko opisują słowami Awesome (niesamowite). Jednak jak się temu przyjrzeć to oni robią wszystko by dziecko czuło się docenione i pewne siebie co ma przełożenie na odniesienie sukcesu w przyszłości. Bardzo podoba mi się że prace plastyczne dzieci są prezentowane w passe partout, a najlepsze wywieszone w ramach na głównym holu, po czym są licytowane na szkolnej aukcji, lub pokazane na wystawie w okolicznym centrum handlowym. Czy to nie jest Awesome!? Jak czuje się dziecko które sprzedało swój obraz?

 Każdy medal ma dwie strony i tak jak Polski system nauczania, tak i również Amerykański ma swoje niedoskonałości. Z pewnością na dalszym etapie edukacji będziemy widzieli to jeszcze lepiej.